Odmiany rozczarowań i złudzeń
Słowo „finalna” napisane własną ręką autorki w notce o sobie odnosi się do „Rozstań Maryli”. Jest więc puenta trzytomowej sagi Magdaleny Mosiężnej, pisarki urodzonej w Lubaczowie, która od pierwszego pobytu z wycieczką szkolną zakochała się w Warszawie. Był to 1 sierpnia, a dźwięk syren o 17.00 ukierunkował perspektywę. Warszawa objawiła dramatyzm swoich dziejów - od pierwszego spotkania.
Główni bohaterowie - Maryla i Kamil - nie urodzili się w tym mieście. Ona przyjechała z Bydgoszczy, on - z Kresów, z fikcyjnej miejscowości o nazwie Wetlin, ciągnąc, mimowolnie, za sobą ambicje szlacheckich rodzin. Ale nie spotkaliby się, gdyby nie jej chęć uwolnienia się od matki, a jego talent muzyczny i bunt wobec aspiracji narzucanych przez ojca. Oboje więc uosabiają nieproste socjologiczne prawa. Źródła postaw w powojennej Polsce - z jednej strony - oznaczają zakorzenienie w paradygmacie, którego najważniejszym elementem był mit powstańczy, z drugiej - rzeczywistość polityczna odzierała ze złudzeń, wymagała przystosowania, aby żyć, wychowywać dzieci, realizować marzenia o rozwoju osobistym. Męskie i żeńskie w tej opowieści zyskuje swoje specyficzne cechy, napina do granic zerwania więzy między obojgiem; namiętna miłość, która połączyła młodych, musi zmieniać swoje formy, przygasać i odradzać się, a autorka pokazuje to plastycznie i wiarygodnie.
Wędrówka z prowincji ku centrum zdaje się wskazywać na coś jeszcze - na wizję świata wyłaniającą się zza splątanych losów ludzi, którzy zaludniają powieści Mosiężnej. Tu żadna chyba istota nie chce poddać się emocjom, choć im podlega, chce świadomie kształtować swoje życie, rozwijać się mimo przeszkód; doświadczana okolicznościami politycznymi, popełnia różnorakie błędy, zmaga się z konsekwencjami, niechętnie przyjmuje reprymendy od innych, ale podejmuje się samooceny. Zasadniczym punktem odniesienia jest dla niej przeszłość rodzinna i relacje w rodzinie. Widać to w życiu wielu bohaterów, najwyraźniej chyba w losach Maryli, Aleksandra i Alicji, ale też Kamila, Karola, Elżbiety, którym ujawniają się najrozmaitsze paralele w nieoczekiwanych rozbłyskach zrozumienia. A jest to możliwe, ponieważ akcja całości rozwija się na przestrzeni bez mała czterdziestu lat, spinając klamrą życia dziadków i wnuków.
Pozostaje tajemnicą warsztatu i samej autorki, na ile jest to konstrukcja świadoma. Czy Mosiężna wybrała sagę, bo ta forma przylega do jej myślenia o człowieku, dla którego szczęście rodzinne jest naturalnym fundamentem innych satysfakcji życiowych, a jednostka nie może istnieć odrębnie, tylko kształtuje się jako element w rodzinnym układzie? Czy też myślenie w kategoriach rodziny i małżeństwa narzucił jej gatunek, który wybrała z całkiem innych powodów (bo - na przykład - pozwala snuć niespieszną i silnie sfabularyzowaną opowieść, tak dziś pożądaną przez czytelników, przyzwyczajonych do seriali)?
Cztery małżeństwa - Wetlińskich, Gregorowiczów, Wilczków i Adamczaków - wybijają się na pierwszy plan, a życie emocjonalne bohaterów pokazane jest jako trud, seria napięć, naprzemiennych kryzysów i chwilowych spełnień różnego stopnia (patrz: rozmowa video), ale niemal nigdy stuprocentowych. Najważniejsza para - Maryla i Kamil - zaczyna od wzajemnego zauroczenia, przez kryzys wynikający z odmiennego stosunku do powstania warszawskiego, uwięzienia męża po wojnie i traumatyzującego czekania żony (pojawia się polemiczne nawiązanie do wątku Penelopy), kryzysu lojalności i „kary” za zdradę. Również trwanie małżeństwa Aleksandra i Leny można interpretować jako efekt prób zadośćuczynienia za niewierność, życie w cieniu powinności i mitu mężczyzny-opiekuna (pojawia się tu, mało obecny w literaturze i filmie, wątek uzależnienia od narkotyków w czasach tużpowojennych).
Wyeksponowane w tytułach tomów imiona Maryli i Debory odbijają relacje polsko-żydowskie, pokazane bez natrętnej, a tak u nas częstej, tezy. Autorka pogłębia je psychologicznie, pokazuje napięcia i ich źródła, ciśnienie tradycji, polityczne manipulacje, wykorzystujące wzajemne animozje, ale nie oskarża żadnej ze stron. Ich źródło jest tyleż polityczne, co ludzkie, wynika z głębokich przekonań, marzeń, prywatnych mitologii, kryzysów emocjonalnych bohaterów (pytanie, które powraca na różne sposoby w każdym z tomów: dlaczego Debora nie chciała żyć i dobrowolnie w zasadzie opuściła przyjazną kryjówkę). Ważny element stalinizmu (współpraca Żydów z bezpieką) również jest przedstawiony jako efekt motywów tyleż politycznych, co po prostu psychologicznych, ludzkich.
Aspektem tła, ściśle powiązanym z losami głównych bohaterów, więc łatwym do przyjęcia dla odbiorcy, są powojenne perypetie środowisk literackich (dzieje pewnego wydawnictwa, założonego dla uczczenia pamięci Debory). Śledzi się przy okazji tendencje w polityce kulturalnej, mechanizmy perfidnej cenzury, pojawiają się nazwiska znane z historii literatury i ploteczki z życia literatów.
Dzięki naturalnemu oddechowi sagi możliwa stała się próba pokazania, jak przeszłość bohaterów określa ich stosunek do świata. Widać to w rodzinie Maryli i jej matki, ziemianki z Kresów, niemogącej uwolnić się od poczucia winy i wspomnień o śmierci pierworodnego syna (destrukcyjny gen antyrosyjskości odzywa się też w córce). Ta trauma matki do końca ciąży nad relacjami obu kobiet, w młodszej podsyca zazdrość, co nie pozwala jej zaspokoić istotnych potrzeb emocjonalnych.
Wszystkie napięcia między rodzicami a dziećmi oświetlane są zresztą przez Mosiężną w sposób wiarygodny; jest dziedziczona trauma, są próby wyzwalania się, jest dziecko jako klej rozpadającego się związku, jest „dorastanie” ojca, który wyszedł z więzienia i przejmuje opiekę nad synem, co staje się naturalną drogą do jego adaptacji w zmienionym świecie, jest szantaż córki, która utrudnia ojcu nowy związek po śmierci matki.
Zazdrość i miłość jako towarzyszące sobie uczucia pojawiają się w różnych odsłonach: między mężczyznami i kobietami, między kobietami, między rywalizującymi mężczyznami, między rodzeństwem; przejmująco brzmi to już w pierwszym i drugim tomie, kiedy starszy brat - pokazany początkowo jako opiekun i mentor - nie wytrzymuje napięcia i cierpienia, ale zostawia siostrze swoisty testament. W trzecim wybrzmiewa niespodziewaną kodą, kiedy Maryla dojrzewa do krytycznej samooceny, ale uwalnia się od obyczajowej presji, próbując schwytać migotliwe, oddalające się, może już na zawsze, szczęście.
Wszystkie trzy tomy pokazują życie i ludzi bardzo prawdopobnie. Zmagają się oni z okolicznościami, ale nie są herosami ani cynikami. Główny temat - uwikłanie człowieka w historię, która raz zadaje ciosy otwarcie, raz kąsa z ukrycia - jest również zrealizowany bez tak częstej w literaturze polskiej tendencyjności. Destrukcja to efekt zachowań ludzi i ich wyborów. Jeśli nie tych, którzy działają w danej sytuacji i są na pierwszym planie, to tych, którzy te sytuacje sprokurowali. Nie ma w powieściach typowych szwarzcharakterów, może z wyjątkiem pewnego ubeka nękającego Marylę, choć i ta postać finiszuje zaskakująco.
Tak to kończy się praca nad mądrymi powieściami o dojrzewaniu do prawdy o sobie, o wyzwalaniu się z politycznych przymusów, o tlących się bez ustanku nadziejach i nagłych rozczarowaniach, o akceptacji trudów szarego życia i godzeniu się z nieuniknionym. O mieście i ludziach, o pulsującym napięciu między nimi.
Janina Koźbiel
|