Ukryte w ścianach willi
Najnowszą powieść Magdaleny Zimniak otwiera scena kupna pięknego domu przez młode małżeństwo Rościckich. Jednak ani Artur - ceniony pisarz - ani Marzena - niepracująca historyczka - nie zaznają w nim szczęścia. Tytułowa willa ma wiele pięter, mnóstwo zakamarków oraz niejedną nierozwikłaną tajemnicę. Cieniem kładą się na niej grzechy dawnych mieszkańców - apodyktycznego komunistycznego dygnitarza i jego pięknej, nieszczęsnej żony. Rościccy szybko odkrywają, że duchy przeszłości są wciąż obecne w tym domu, co więcej mają destrukcyjny wpływ na ich życie. Marzena musi poznać historię willi, odkryć, jaka tragedia wydarzyła się w jej ścianach. Czuje, że to jedyna droga nie tylko do osiągnięcia spokoju, ale przede wszystkim uratowania ogarniętego nagłym kryzysem małżeństwa.
Powieść Magdaleny Zimniak to prawdziwy melanż form, konwencji i odniesień. Willa swoją mrocznością, opisem obsesyjnej namiętności, rzutującej na następne pokolenia, a wreszcie usytuowaniem akcji w miejscu przeklętym przywodzi na myśl przede wszystkim Wichrowe Wzgórza Emily Bronte (nie bez przyczyny to książka chętnie czytana przez Marzenę). Ma w sobie też coś z horroru - klasyczny dla tego gatunku motyw nawiedzonego przez duchy domu, występowanie nieziemskich zjawisk oraz prawdziwie duszną atmosferę. Do tego dochodzi niemal kryminalna intryga (Marzena krok po kroku stara się rozwikłać zagadkę starego domostwa), a także kilka wątków romansowych (niestety Zimniak często wpada przy tym w pułapkę ciężkostrawnej, choć niejako usprawiedliwionej fabularnie ckliwości. Nieuzasadnione wydaje się za to namnożenie opisów scen erotycznych).
Jednak płaszczyzny mieszające miłość i grozę pozostają niejako drugorzędne - bo Willa jest przede wszystkim świetną powieścią psychologiczną. Zimniak z wiwisekcyjną dokładnością przedstawia sylwetki dwóch kobiet. Ewa i Marzena żyją w odmiennych czasach, różni je status, sytuacja rodzinna i charakter - a jednak zarazem sporo łączy. Obie tkwią w toksycznych związkach (przy czym winne są czynniki historyczne bądź społeczne), padają ofiarą przemocy fizycznej i psychicznej, znoszą poniżenia seksualne, odczuwają podobne emocje, a wreszcie obie pozostają bezradne wobec tego stanu rzeczy (Ewa jest przetrzymywana w związku szantażem, Marzena cierpi na tak zwany „syndrom sztokholmski”, czyli jako ofiara pożąda swojego prześladowcy, jest od niego uzależniona). Właściwie wydaje się, że cała otoczka grozy jest tylko dobrze przemyślanym dodatkiem, świetnie wkomponowującym się we właściwą tematykę: walkę kobiet o szczęście. Ewa przegra, bo od początku jest skazana na porażkę, ale Marzena dostanie swoją szansę na wyrwanie się z małżeńskiego piekła - i będzie umiała ją wykorzystać.
Można patrzeć na Willę jak na horror z zagadką i romansem w tle - a jednak to aspekt psychologiczny tej powieści wydaje się najważniejszy. Magdalena Zimniak opisując niezdrowe relacje międzyludzkie, mechanizmy działania kata i ofiary, przemoc w miłości czy niemożność zakończenia związku, nadaje swojej powieści wymiar uniwersalny - bo wszystko rozgrywa się niejako ponad czasem, pozostaje aktualne bez względu na epokę.
Michał Paweł Urbaniak Śląsk nr 08/2011
|