Jedyną przeszkodą jest czas...
Wśród studentów dziennikarstwa są tacy, którzy całą swoją energię przelewają na papier, tworząc różne teksty. Jedną z takich osób jest Michał Kotliński, którego dorobek literacki jest rozpoznawalny w Polsce. O swojej przygodzie z pisaniem, dziennikarstwem i literaturą opowiada w rozmowie z Moniką Farymą.
MF: Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z pisaniem?
MK: Pochodzę z rodziny polonistów, więc już w dzieciństwie dużo czytałem. W podstawówce miałem świetną polonistkę, która zadawała nam dużo prac pisemnych i wydaje mi się, że już wtedy niejako ćwiczyłem swój warsztat. Potem, pod koniec liceum, zacząłem jakoś tak spontanicznie pisać coś w rodzaju dziennika - oczywiście tylko dla siebie, nie z chęcią wydania go, bo kto chciałby czytać przemyślenia jakiegoś nikomu nieznanego licealisty? Po maturze dostałem się na filologię angielską w Warszawie i przeprowadziłem się tam. Znalazłem się sam, w nowym miejscu. Długie noce pełne wspomnień i przemyśleń, a także wielkie, inspirujące miasto... Chyba to właśnie sprawiło, że w pewnej chwili w mojej głowie pojawił się pomysł krótkiej fabuły, który później rozwinął się w pełnoprawną powieść i tak powstał mój pierwszy prawdziwy tekst literacki: powieść „Miłość zwija się w bibułkę”.
Co sprawiło, że postanowiłeś zostać pisarzem?
Jak już powiedziałem, to nie był „plan” - wydarzyło się to tak naprawdę spontanicznie. W pewnej chwili zaczęły mi przychodzić do głowy pomysły i zwyczajnie musiałem je wykorzystać; grzechem byłoby tego nie zrobić. Jako dziecko marzyłem, żeby zostać kosmonautą. Faktem jest, że trochę później, mając lat kilkanaście, myślałem chwilami: „Fajnie byłoby napisać jakąś książkę”, ale zupełnie nie miałem pomysłów, o czym miałbym opowiedzieć. Parę lat później to przyszło do mnie samo.
Skąd czerpiesz pomysły i inspiracje?
Och, zewsząd. Inspiracją może być tak naprawdę wszystko: sen, obejrzany film, spotkana w autobusie dziewczyna, rozmowa z przyjacielem, impreza, na którą poszedłem, książka, komiks, gra wideo... Czasami wystarczy jedno celne zdanie wypowiedziane przez bohatera teoretycznie kiepskiego filmu, żeby umysł zaczął pracować, rozwijać to zdanie, tworzyć ciąg dalszy... A to tylko jeden z przykładów. Ciekawe myśli często przychodzą do mnie tuż przed zaśnięciem albo nad ranem, dlatego blisko łóżka zawsze leży zeszyt i długopis.
Powiedz coś na temat dwóch książek, które wydałeś. Interesuje mnie zwłaszcza ta pierwsza, nagrodzona.
„Miłość zwija się w bibułkę”, nagrodzona pierwszym miejscem w konkursie literackim na powieść dla młodzieży Wydawnictwa TELBIT w 2008 roku, to powieść o Janku Katyńskim - chłopaku, który wyjechał na studia do Warszawy, jednak szybko je porzucił i został piekarzem, a także dilerem marihuany. Książka pokazuje życie tego chłopaka - chwilami śmiesznie, chwilami smutno, chyba prawdziwie. Tekst nie ma wartkiej akcji, ale słyszałem opinie, że wciąga i interesuje czytelników.
„Święty od ćpunów”, drugi mój tekst, który ukazał się drukiem w 2013 roku nakładem Wydawnictwa JanKa, to zbiór opowiadań. Trzy opowiadania przedstawiają historie ludzi, którzy z różnych powodów nie są przystosowani do życia w społeczeństwie - czasami nie chcą, czasami nie potrafią, czasami funkcjonują na marginesie tego społeczeństwa, czasami na własne życzenie żyją na jego skraju, ponieważ im się owo społeczeństwo nie podoba. To nie tylko, zgodnie z tytułem, historie narkomanów czy alkoholików. To także opowieści o ludziach, którym los nie dał szansy, albo o takich, którzy wybrali płynięcie pod prąd, ponieważ ta rzeczywistość ich nie zadowala.
Opowiedz, jak to się stało, że postanowiłeś studiować dziennikarstwo na UWM-ie, dlaczego to właśnie Olsztyn Cię zainteresował?
Jak już powiedziałem, przez chwilę studiowałem w Warszawie, ale tamtejsza anglistyka nie była dobrym wyborem, toteż wróciłem do Olsztyna, skąd pochodzę. Później przez moment studiowałem tutejszą teologię, ostatecznie zaś wybrałem dziennikarstwo, które - jeżeli nie będzie przeszkód - prawdopodobnie za chwilę ukończę. Wybrałem UWM, ponieważ - jak mówię - jestem stąd. Jestem zadowolony z tego wyboru. Lubię te studia i taką pracę. Uważam, że był to dobry wybór.
Czy teraz tworzysz jakąś nową powieść?
Od pewnego czasu nie piszę nic nowego, ponieważ kończę piąty rok studiów oraz pracę magisterską. Mam jednak jeszcze trochę napisanych, a niewydanych tekstów, a także sporo pomysłów w głowie i w notatkach. Nie mam więc problemów z inspiracją czy weną - jedyną przeszkodą jest czas.
|